Po pralinkach z malinami Ona postanowiła w czekoladzie zanurzyć kokos. I choć szukała w necie przepisu na idealne nadzienie, jak to bywa najczęściej - skończyła na własnoręcznym opracowaniu receptury metodą na oko i na smak.
Składniki
tabliczka mlecznej czekolady
3 łyżki wiórków kokosowych
2 łyżki cukru pudru
chlust mleka
łyżka śmietany 30%
Ona czekoladę rozpuściła w kąpieli wodnej, On w tym czasie dzielnie walczył z bólem głowy i felietonami prawdziwie polskich publicystów codziennych.
Foremkę do czekoladek Ona wysmarowała słodką mazią (tym razem pędzelkiem podarowanym przez Jej Mamę, a nie paluchem jak ostatnio - oblizywania, ale i oparzeń było dzięki temu znacznie mniej) i wstawiła do zamrażarki na 10 min. Po tym czasie czynność powtórzyła. W małym rondlu umieściła wiórki kokosowe, które zalała odrobiną mleka i podgrzała, gdy zgęstniały, dodała cukier puder, a na końcu śmietankę. Całość intensywnie mieszała.
Chłodną masą kokosową przeciśniętą przez sitko celem odlania słodkiego jak ulepek kokosowego mleczka, Ona wypełniła foremki i zalała czekoladą. Wstawiła do zamrażarki na pół "Hugo" Scorsese (no, może na dłużej trochę, bo chcą nie chcąc, usnęła).
Później Ona i On walczyli, wyciągając czekoladki z foremek. Ofiar w ludziach nie było, ale w pralinkach jak najbardziej.Ona i On zjedli je, by zatrzeć ślady buszowania w kuchni.
Przepis bierze udział w akcji: