Babcia Kochającej się w książkach używa ich ponoć do wszystkiego. On ugryzł papryczkę raz. Jak mu pół buziulka wypaliło, zrezygnował. Ona powiesiła ogniste języczki w kuchni, gdzie przez jakiś czas zdobiły wnętrze. On jednak nie byłby sobą, gdyby nie podjął drugiej próby.
Tym razem postanowił przerobić czerwonoskóre na ostra pastę - harissę, które świetnie sprawdziła się jako kanapkowy dodatek ale także marynata do mięs.
Składniki
4 ostre papryczki
1 łyżka kolendry
1 łyżka oleju
pół główki czosnku
sól
Papryczka była tak ostra, że On po rozkrojeniu wyjął z niej pestki. Moczył ją całą noc w osolonej wodzie, a nad ranem z resztą składników (tym razem soli była tylko szczypta) wrzucił do blendera i zmiksował.
Ona przemogła się i spróbowała. Pomimo braku pestek paliło Ją dobre kilka minut. To piekło On z chęcią dodawał do wędlin i sera. Zachwycony!
Przepis bierze udział w akcji: