Ona znalazła prezent w papciach. Właściwie wystawał z każdej strony. Za nic się zmieścić nie chciał.
Gabaryty niespodzianki dla Niego sprawiły, że prezent od Świętego Mikołaja pozostałby niezauważony do późnego popołudnia, gdyby nie fakt, że trochę niewygodnie byłoby z nim iść z rana do samochodu i w pędzie do pracy gazu dociskać.
Święty pobuszował w tym roku w dziale kuchennym. Jej przyniósł oldskulowe narzędzie do przesiewania mąki...
do czego Jej przy użyciu małego sitka brakowało dotychczas cierpliwości.
Jemu Miki przyniósł zegar-lodówkowy magnes w retro stajlu.
Powiększył tym samym pstrokatą kolekcję.
Wszystko wskazuje na to, że Ona i On jeszcze więcej czasu spędzać będą w kuchni. To się porobiło;)
A u Was gdzie Święty buszował?
w takiej kuchni to się chce spędzać czas, ale najważniejsze że razem ;) o z takiego kolejowego magnesu to mój też by się ucieszył.
OdpowiedzUsuńHeh, fajnie! Mu w tym roku uprosiliśmy Mikołaja by wpadł wcześniej - w październiku, gdy byliśmy w poznańskiej IKEI. I zgodził się! Kochany ten Święty :)
OdpowiedzUsuń@Dusia Dziękujemy:) A kolejowe magnezy z byczkiem (ET22) i symbolem lokomotywy to zakup z Parady Parowozów z Wolsztyna:)
OdpowiedzUsuń@KaEs żyć nie umierać:) w takich świętych chce się wierzyć!:)
OdpowiedzUsuń