czwartek, 19 stycznia 2012

Polska fasolka choć po bretońsku

Fasolka po bretońsku to, jak wiadomo polskim podniebieniom, produkt w pełni tradycyjny. Choć z dziada pradziada wmawiamy mieszkańcom Bretanii specjalizację najwyższego stopnia w przygotowaniu tej potrawy, jej pochodzenie cały czas stoi pod znakiem zapytania. Jak i śledzia po japońsku czy ryby po grecku. Niby nie  są to nasze dania, a jednak jak bardzo narodowe;)

Tanie, łatwe w przygotowaniu i pozwalają utrzymać w narodzie równowagę pomiędzy ludźmi niezwykle przyjaznymi i tymi mniej gościnnymi. Bo jak wiadomo chuch po japońskim śledziu czy greckiej rybce albo inne opary, ach, choćby te po zjedzeniu fasolki po bretońsku nie zachęcają gości do zabawienia u nas na dłużej. Ach, ta polska gościnność.


Warto jednak trochę wielkiego świata, Europy odrobinkę, choćby samej Bretanii do naszej kuchni zaprosić.

Składniki
40 dag fasoli Jaś
laska polskiej kiełbasy
1 cebula
3 marchewki
6 łyżek koncentratu pomidorowego
olej
liść laurowy
pieprz
sól
majeranek
cząber
papryka ostra

Fasolę Ona namacza w wodzie i.. tak, spać idzie - co będzie czekać?

Następnego dnia wodę odlewa i do garnka z listkiem laurowym wrzuca, wodą zalewa, ok. 40 min (do miękkości gotuje). On cebulę szatkuje, Ona kiełbasę (obie oddzielnie na patelni podsmaża) i marchew w kostki kroi (dorzuca do gotującej się fasoli). Doprawia solą, pieprzem, majerankiem i cząbrem, a On jeszcze ostrej papryki dosypuje. Następnie w garnku ląduje kiełbasa i cebula oraz koncentrat.

Fasolka gotowa jest miękka i pachnąca, a sos jej gęsty.


Przepis bierze udział w akcji: