sobota, 15 października 2011

Ona ma dynię. Nie zawaha się jej użyć!

Wymarzyła ją sobie na tę jesień. Okrągłą jak słońce, które dziś mocno grzało, pomarańczową jak opadłe liście, po których rano depcze w drodze do pracy i pełną niezwykłego, delikatnego smaku.

Dynia jakby słyszała Jej życzenie i sama do Niej przyturlała. No... może nie do końca sama, bo przecież nikt w bajki o teleportujących się dyniowatych by nie uwierzył, prawda? Przyniosła ją prosto ze swojego ogródka przesympatyczna smakoszka Monia:) (Ona i On dziękuję niezmiernie:)). Tak na jedno popołudnie dynia rozgościła się na Jej firmowym krzesełku, wypełniła parę zleceń, wypiła herbatę i poszła do domu. Usadowiła się na stole w kuchni i czekała cierpliwie na swoją kolej.

Dziś wreszcie dała się obfotografować. Na początku nieśmiało...



...później w całej krasie...


No urodzona z niej modelka, tylko może wymiary do Cindy Crawford niepodobne. Ale za to jakie wnętrze! Patrzcie i podziwiajcie!


Żeby tylko nie było, że ta panienka z małego miasta tak chętnie się rozkraczyła niczym pierwsza lepsza na sławę i pieniądze lecąc - o nie! Nie na kasę, a na patelnię poleci prawdopodobnie w pierwszej kolejności! Ale najpierw Ona musi w przepisach poszperać. Tu na zdrowie dyniowe przepisy znalazła. Sama nie wie, na co się zdecydować.