Ucierpiały na tym:
- uszy przeklinanych osób, które czerwieniały, gdy Ona psioczyła na te wymuskane zdjęcia przedstawiające słodkie babeczki wykluwające się z nienaruszonych skorupek w kuchniach tak czystych, jakich On na pewno nie zobaczył po Jej harcach z babeczkami. To pierwsze primo. Drugie:
- ucierpiał prawie związek Jego i Jej, kiedy Ona po wtłoczeniu czekoladowej masy do wrednej wydmuszki ze zbyt małą dziurką załamała ręce. Powód? On przebywał w tym czasie w innej galaktyce, a Ona zamiast zwyczajnie wykonać szybką międzygalaktyczną rozmowę i wezwać Go na pomoc, liczyła, że między Ziemią a Planetą, na której buszuje Komandor Shepard, działa sprawnie system telepatii, który pomoże Mu rzucić w cholerę klawiaturę i Jej, biednej uciśnionej przylecieć na pomoc. Choćby na statku kosmicznym w klasie business.
- Ucierpiały trzy Jej palce, które dorobiły się bąbli po oparzeniu kolejno: blachą, rękawicą kuchenną foremką.
Składniki
14 wydmuszek
1 łyżka oleju
2 czekolady mleczne
12 dag masła
3/4 szklanki mąki pszennej
1/2 łyżeczki soli czekoladowej
1 szklanka cukru
Ona na początek przygotowań zbadała teren: ile jaj Jej mama potrzebować będzie do świątecznych pyszności? Całe 10. Tyle właśnie Jej Tato - Mistrz Wydmuszkowy przygotował idealnych wydmuszek. Ona dorobiła resztę pierwszy raz w życiu. Nie bez strachu.
Każde kolejne kurze jajo ułożyła w.. hm.. filiżance do espresso;) głową w dół. Na samym środku szerszej strony jajca Ona umieściła igłę, którą zazwyczaj przyszywa odpruwające Mu się guziki.
Cyk - zrobiła dziurkę.
Turluturlu na boki - nieco dziurkę powiększyła.
Operację powtórzyła z drugiej strony jaja, po czym dmuchnęła mocno w dziurkę na czubku i.. za jakimś siódmym zamachem (nie ma co;)) jajco wypłynęło.
Glut taki że aż strach;) Trzy zmieszane z białkiem żółtka Ona wykorzystała do ciasta. Utarła je z cukrem. W drugiej misce umieściła przesianą mąkę, czekoladową sól i kakao oraz roztopioną wraz z masłem w wodnej kąpieli czekoladę. Dodała utarte jajka i zmiksowała.
Wydmuszki On umieścił w garnku pełnym wody i.. 3 łyżek soli. Zanurzone skorupki gotował przez 5 minut. Po wyjęciu Ona przemyła je zimną wodą i odstawiła do suszenia.
Potem było gorzej. Ona wlewała do każdej z wydmuszek olej. Jak mogła rozprowadziła po ściankach, a resztę wylała. Każde jajo umieszczała w folii aluminiowej włożonej w silikonową foremkę do pieczenia muffinek.
Następnie Ona napełniła szprycę czekoladową masą. I wtedy się zaczęło! W sumie Ona puściła wiązkę przekleństw tylko dwa razy. Tak, wierzcie Jej - dwie wiązki, choćby najbardziej siarczyste, to w takiej sytuacji powód do dumy! Gdy szpryca zatykała się, z wydmuszki wyciekał nadmiar ciasta, a całość lała się po stole, desce, podłodze, szafkach - wszędzie tylko nie we wnętrzu wydmuszek, Ona zdecydowanie traciła cierpliwość.
Oto nieopublikowane chyba nigdzie w necie koszmarny wynik nierównej walki z babkami, które baby chcą robić w jajecznych skorupkach, nie wspominając, ile serca i cierpliwości może reszta przedstawicielek płci pięknej przy tym stracić.
Pod koniec On przyszedł z pomocą, ze strzykawą, którą poi swoje robaki. Dodatkowo uzbrojony był w cierpliwość i szmatę, która starł całą czekoladę z każdego zakamarka kuchni.
Ona i On upiekli wszystkie dziadygi - każdą babkę trzymali w rozgrzanym do 175 stopni piekarniku przez ok. 20 minut. Ona nadmiar ciasta jeszcze na ciepło ściągała ze skorupek. Resztę już na zimno "obierała" nożykiem, a On przecierał na mokro ścierką i na sucho ręcznikiem. Prezentują się cudnie - trzeba przyznać.
Czy gra warta świeczki? Trudno powiedzieć. Okaże się, gdy Rodzina spróbuje.
Więc pamiętajcie, Ona powtarza: jak nie idzie, to przekląć i: Alleluja i do przodu. Szczególnie w czasie Wielkanocy!
Jeśli po przeczytaniu przepisu wystarczająco mocno współczujesz Jemu - że musiał sprzątać całą kuchnię po Jej harcach i Jej - bo stoczyła nierówną walkę z jajami - zagłosuj na nich w konkursie na Kulinarny Blog Roku. Ona i on dziękują!
Przepis bierze udział w akcji: