środa, 12 października 2011

Trawimy lektury

Ona i On nie mogą oderwać się to od przygotowywania jedzenia, to od wyszukiwania czegoś ciekawszego w knajpkach, to wreszcie od samego trawienia. Czekają na spokojny czas poobiedniej siesty, by podzielić się pochłoniętymi ostatnio smakami. Jeden z nich jest ściśle związany z nową książką, która stanęła na kuchennej półce.

Ale od początku. Najpierw miała być włoska knajpka (o której wkrótce!), ostatecznie był Wietnamczyk, później żarcie made in Italy, które zakończył miły spacer. Ale apetyt na azjatyckie dania pozostał. A że po drodze napatoczyła się księgarnia, po prostu Ona i On musieli do niej zajrzeć. Szczególnie, że Ona zapach zadrukowanych kart lubi prawie tak jak jarzynową zupę, czy wykwintny deser.

Ona przebierała w jakiś słownikach, książkach dla dzieci, a On trawiąc włoską sałatkę, zanurzył się w kulinarnych poradnikach. Wyszedł objuczony z niespodzianką dla Niej i dla siebie.

Gdy Ona to pisze, za oknem leje deszcz. Nie przeszkadza jej to w planowaniu niecnego skorzystania z prezentu:


Zainspirowana na razie tylko pobieżną lekturą książki "Pikniki" Clare Ferguson pięknie ilustrowanej i pełnej różnorodnych smakowitości książki planuje przygotować tortille na zbliżający się wypad nad morze. I ciasteczka jeszcze. I chleb może! I dipy!

On zaś jak wyszedł z nową książką ("Chińskie smaki na polskim stole" Kazik Ronhard), tak przepadł. Przepadł w lekturze i w sklepach, gdzie zakupić zdążył: ocet ryżowy, ocet sherry, ryżowy makaron, pędy bambusa i rybny filet, gdzie czai się na jasny sos sojowy do kompletu z ciemnym, który w domu od dawna już gości. Ona wyciąga go stamtąd uroczymi drewnianymi pałeczkami, którymi - może zdradzić - już wciągnęła pierwsze danie z książkowych propozycji.


Oba - doskonałe zakupy:) Za darmochę w dodatku.