W Jego pamięci colesław był consolewem, skrywał w sobie kalafior i świetnie nadawał się jako przystawka do pizzy. Gdy Ona zrobiła na obiad prawdziwego colesława, Jemu trochę odświeżyły się wspomnienia, coś niecoś się uporządkowało, a przede wszystkim... zasmakowało.
Składniki
pół główki białej kapusty
2 marchwie
4-5 łyżek majonezu
sól
pieprz
Ona chciała pójść na łatwiznę i wrzucić główkę kapusty w machinerię i załatwić sałatkę w 3 minuty. Nauczona jednak przez Mamę, elegancko rozdzieliła liście, wycięła głąby i siekała - listek po listku na ładne, kawałki.
Marchew starła na tarce o dużych oczkach, dorzuciła do miski, w której ulokowała kapuchę, posypała solą, swoim zwyczajem ostro popieprzyła. Nagimnastykowała się trochę, mieszając warzywa z majonezem. Bardziej chyba jednak, walcząc z wyrzutami sumienia (a może by tak dodać zamiast majo jogurtu?;)).
Nic nie pobiło smaku. Gdy Ona dowiedziała się, że colesław nie zza oceanu ani w Wysp Brytyjskich pochodzi, nieco się zdziwiła. Ci Rzymianie to jednak mieli głowę, by wymyślić taką pyszną kombinację! Ave Colesław, ave!
Przepis bierze udział w akcji:
Cudownie prosta i cudownie pyszna! :)
OdpowiedzUsuńPrzepadamy za nią:)
Usuń