Ona i On dostali na Święta tyyyle czekolad, że ostatnio zaczęły im wypadać z lodówki - Jej do buzi, do torebki, do kieszeni. To, co Jemu udało się przed Nią zachować, wykorzystali do muffinek czekoladowych - najłatwiejszego wypieku, który zawsze wychodzi (no dobrze, dobrze, nie wyszedł Jej raz, gdy Ona zapomniała o dodaniu kakao i przesadziła z solą;)). Pyszne brytyjskie, ale zadomowione już na dobre w Polsce babeczki.
Składniki (10-12 szt.)
300 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
160 g cukru
8 g cukru wanilinowego (opcjonalnie)
2 jaja
2 łyżki kakao
170 ml mleka
140 g masła/margaryny
1 tabliczka czekolady mlecznej lub deserowej (nadziewanymi też nikt nie pogardzi)
1/2 łyżeczki soli czekoladowej (lub zwykłej)
Ona w rondlu roztapia margarynę. W jednej misce łączy suche składniki: mąkę, proszek do pieczenia, kakao, sól, cukier kryształ i wanilinowy. W drugiej: jaja, mleko i chłodną roztopioną margarynę. Do suchych składników dolewa mokre, miesza chwilę i dorzuca pokrojoną w drobną kostkę czekoladę.
Całość wykłada w foremkach do muffinek i piecze ok. 25 minut. Próbuje jeszcze ciepłe. On mówi, że najlepsze.
Przepis bierze udział w akcji
ładne muffinki murzynki:)
OdpowiedzUsuńGr... ale smakołyki!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają ;)
Muffinki zawsze i wszędzie :). Czekoladowe wspaniałości-słodkości :).
OdpowiedzUsuńA takich muffinków to ja już dawno nie piekłam, teraz nabrałam wielkiej ochoty na nie!:)
OdpowiedzUsuńDo roboty więc:)
OdpowiedzUsuńOstatnio robiłam bardzo podobne, uwielbiam mocno czekoladowe wypieki ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny wstęp. Brawo dla niego za spryt i gratulacje dla niej za "złe" ukrycie i w efekcie muffinki :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię, szczególnie czekoladowe :)
OdpowiedzUsuńlepsze niż dobre! chłop przekupiony;]
OdpowiedzUsuń