Ona nigdy za sernikami na zimno nie przepadała. Oczywiście sernik w pokojowej temperaturze uwielbiała, ale ten gotowany - na herbatnikach. Ooo! Albo ten pieczony: najlepiej z ciemną kruszonką, dzielący się blachą z makowcem czy z brzoskwiniami. Ale zimny? Niekoniecznie.
On nigdy za słodkim nie przepadał. Za sernikami szczególnie.
Do czasu...
Ona trafiła kiedyś na dołączoną do pewnej wątpliwej wartości gazety całkiem smakowitą wkładkę. I niczym wkładka z zupy - zawojowała jej serce i żołądek. A była to niedługa reklamująca książkę Jamie'go Olivera "Każdy może gotować" Wydawnictwa Insignis gazetka.
Gotować Ona chciała - jak (prawie) każdy. Ale "gotowanie" deserów jej się nie uśmiechało. Za to zrobić sernik na zimno nawet bardzo! A ten kryjący się pod nazwą "Sernik waniliowy z polewą malinową" zapowiadał się banalnie. Ale Ona nie byłaby sobą, gdyby w oryginalnym przepisie nie zamieszała. Ona i On wychodzą bowiem z założenia, że jeśli przepis zapowiada się zjadliwie, tak można przy składnikach dania zakombinować, by było nie tylko smacznie, ale i łatwo.
On więc już trzy razy patrzył, gdy Ona sernik Jamie'go robiła. Sprawa była przewidywalna, więc tym razem wyszedł spalić te kalorie, które Ona pożreć miała, przygotowując deser.
Składniki
170 g masła/margaryny
200 g herbatników (w wersji Pimp up my sernik mogą być pełnoziarniste)
80-100 g płatków owsianych (nie masz ich pod ręką? weź więcej herbatników - będzie równie smaczne!)
500-600 g serka homogenizowanego waniliowego
150 g cukru
300 g śmietany 30%
sok z 1/2 cytryny (jeśli lubisz kwaskowaty smak dodaj 1 cytrynę, jeśli przepadasz za cytrusami - dodaj jeszcze sok z pomarańczy)
łyżeczka ekstraktu z wanilii
Od kiedy Ona ma malakser, daje sobie spokój ze zgniataniem herbatników wałkiem (w zamkniętym woreczku). Wszak taki sernik to i tak ręczna robota! By było szybciej, nie przyrumienia ani ich, ani płatków owsianych na patelni. W rondlu topi masło, do którego dorzuca zmielone z płatkami herbatniki. Kremową całość wykłada na blasze, lekko przyciskając, by utworzyła się zbita, równa powierzchnia.
Wkłada tortownicę do lodówki, a w misce ubija kremówkę. W drugiej miesza serek z cukrem, sokiem z cytryny, ekstraktem. Do całości dodaje śmietanę i miesza. Gładką masę wylewa na tortownicę.
Niezbyt dokładnie, by było co z miski wyjadać;)
I tyle.
Ona próbowała już dodawać na górę jagody, także z konfitury. Sprawdziła też, że dobrze spisują się owoce dorzucone do samej kremowej masy. Jednak z miłości do białej rasy, czy też czystości formy nie tylko tortowej, uważa, że słodka biała piana jest na tyle aromatyczna i słodka, że nie trzeba jej żadnych dodatków.
Sernik na jutrzejsze urodziny babci chłodzi się w lodówce. Wkrótce zobaczymy, jak się prezentuje. Już niedługo - jak smakuje.
Przepis bierze udział w akcji:
Mmmmm, yummy, yummy, yummmy to my tummy, tummy, tummy! Jak mawia mój synek ;)
OdpowiedzUsuńhi.. ooo! smakowałoby małemu! Nie ma nic twardego, nic się nie ciągnie, lekko słodkie i miło rozpływa się w ustach:)
OdpowiedzUsuń