Gdy Ona była mała, nie wiedziała, którą zupę woli bardziej: pomidorową z ryżem czy może jarzynową. Obu mogła jeść trzy dokładki za jednym posiedzeniem - aż zobaczyła dno garnka.
I choćby najlepiej się starała, żadna z tych zup w Jej wykonaniu nie będzie lepsza, niż u Jej Babci i Mamy - to jest po prostu TEN smak - wcinanej spokojnie zupy przegryzanej kromką chleba lub z polowaniem na utopione w niej mięsko czy parówkę (rzadko udawało jej się, przekrawając w głębokim talerzu łyżką parówkę nie zachlapać stołu;)). Ale Ona robi czasem podchody i gotuje jarzynówkę - to PRAWIE to;)
Składniki
2 litry bulionu
4 ziemniaki
3 marchwie
2 pietruszki
1/2 selera
1/2 brokuła
Podstawą jest dobry rosół - może być na jarzynach, może być na mięsie - jak kto woli. Ona do ciepłego bulionu dorzuca pokrojone przez Niego na Jej specjalne zamówienie bardzo drobno marchewki, pietruszki, seler i podzielony na różyczki brokuł. Całość gotują, aż warzywa zmiękną (pilnują, by nie doprowadzić do wrzenia).
I tyle filozofii. A i kombinacji wiele, bo można - jak Jej Babcia - dorzucić zieloną fasolkę szparagową lub kalafior, można - jak Jej Mama - zrezygnować z takiego nakładu selera. Jak kto woli. Można - jak On - jeszcze ostro pieprzem sypnąć. Byle rozgrzało i było jak w domu.
Przepis bierze udział w akcji:
Najlepsza zupa, taka jak u mamy.
OdpowiedzUsuń