Zadania trochę się obawiała, a że efekt nawet Ją zadowala, postanowiła wyjątkowo przygotować wpis nie o jedzeniu, ale przetwarzaniu.. jego pozostałości;)
Ona umyła dynię dokładnie i chwyciła do ręki ostry nóż.
Wycięła niewielki fragment - kapelusik, nacinając warzywo pod kątem ok. 45%.
Następnie zrobiła dokładną selekcję wśród łyżek. Potrzebowała takiej, która nie wygięłaby się podczas wytężonej pracy. Najlepsza okazała się duża łyżka z zestawu piknikowego.
Ona wiosłowa nią, wyjmując najpierw pestki, później wyskrobując twardy miąższ spod dyniowej skórki. Całość odkładała do miski, bo jadalną i niestraszną część dyni zamierzała przerobić na obiadowe placuszki.
Później Ona niedaleko na spacer puściła wodze fantazji i narysowała na kartce formatu A5 pokraczne usta, takiż nos i złowrogie oczy.
Przyłożyła kartkę do dyni i przyciskając do skórki widelec, nadziurkowywała na dyni pożądany wzór.
Delikatnie nacięła wzór, łącząc ostrzem wszystkie kropki niczym wzór w dziecięcej kolorowance. Pierwsze oczy za płoty!
I tak Ona stworzyła małe potworka..
który podejrzanie radośnie się uśmiechał.
Do wnętrza dyni wstawiła podgrzewacz i wieczorem wystawiła na balkon - ku uciesze ciekawskich sąsiadów.
Przepis bierze udział w akcji:
Piękna!!! Mogę też podpowiedzieć metodę taką: Jak już dynia jest oczyszczona bierzemy foremkę do wycinania ciasteczek i wbijamy młotkiem w skórę. Ja tak zrobię - będzie dynia cała w malutkie gwiazdeczki :) Pomysł pochodzi z Pinterest
OdpowiedzUsuńOoo! świetna myśl! Jeszcze nam trochę dyń zostało, więc na pewno skorzystamy z pomysłu:)
UsuńŚwietna!!!! Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń