Ona nienawidzi buraczków, choć - o ironio! - uwielbia barszcz.
I można Jej wmawiać, że są zdrowe, pożywne, On może się na pokaz nimi zajadać, prezentując zawodowo zaczerwieniony uśmiech. Ona kijem nie tknie. No nie ruszy - ani na zimno utartych, ani na ciepło, ani też takich z chrzanem. Jedyne Jej smakowały - mamine w kostkę pokrojone z dodatkiem ogórka. Ale to wyjątek.
W psiejski zimowy wieczór postanowiła Ona jednak spożytkować zapomniane czerwone bulwy, które zawieruszyły się w kuchni.
Składniki
4 nieduże buraki
łyżka masła
łyżka octu cherry
tymianek
sól i pieprz
garść uprażonego słonecznika
Ona buraczki umyła i w aluminiową folię niczym w kosmiczny skafander zapakowała i na godzinną wyprawę do rozgrzanego piekarnika warzywa wyprawiła.
Później ze skórki obrała i w plasterki pokroiła. Łyżkę masła na patelni stopiła i łyżkę octu dolała. Następnie buraczki dorzuciła, a na koniec - gdy się ładnie przyrumieniły (buraczki przyrumieniły? o czym Ona pisze?) - dorzuciła uprażony uprzednio słonecznik. Następnie posypała całość tymiankiem, pieprzem i zasypała solą. Tak, z solą przesadziła, ale nikt Wam przecież nie każe;)
Ona buraczki pożarła, aż Jej się uszy trzęsły!
Przepis bierze udział w akcji:
Buraki rządzą!
OdpowiedzUsuńuwielbiam. sprobuj z serkiem wiejskim i bazylią, moze Ci zasmakuje
OdpowiedzUsuń@Nieśka jeśli burak, to tylko na króla!
OdpowiedzUsuń@vanilla brzmi bardzo kusząco! podajesz na ciepło? muszę wypróbować!
A próbowaliście nadziewanego buraka?
OdpowiedzUsuńDla burakożerców to prawdziwy rarytas :-)
Ciekawy sposób na buraki, których również nienawidzę, a i barszcz uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń@Anonimowy/a;) Czym nadziewasz? Jak już miłość do buraków odkryłam, zamierzam próbować ich dalej!
OdpowiedzUsuń@Dusia polecam szczerze! Dotychczas burakożercom mówiłam: nie!;)
wersja II z koperkiem zamiast tymianku zdecydowanie lepsza.
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem.. nie wiem.. Piękny avatar;)
OdpowiedzUsuń